I tear my heart open, I sow myself shut
My weakness is that I care too much
My scars remind me that the past is real
I tear my heart open just to feel
Drunk and I'm feeling down
and I just wanna be alone
I'm pissed cause you came around
Why don't you just go home
Cause you channel all your pain
and I can't help to fix myself
I'm making me insane
All I can say is
I tried to help myself
A kiss will only vise
I saw I going down
But never realized
That I drowning in the water
Tonight is our last dance
I'm drunk and I'm feeling down
and I just wanna be alone
You shouldn't ever came around
Why don't you just go home?
Cause your drowning in the water
and I tried to grab your hand
and I left my heart open
but you didn't understand
I can't help me fix myself
But at least I can say I tried
I'm sorry but I gotta move on with my own life
12/23/2009
12/21/2009
fiask
ta mała nadzieja tej chwili strudzonej
ah jej już nie ma....
w mej głowie zachód
Co blaski rozlewa
ognista czerwień co niszczy spokój
Rozmywa błękit
Od gam kolorów popadam w skrajności
podniesiona ma głowa
i maska na twarzy
ja Kłamie i gram
tam głaz co odbija promienie
tam popiół
tak lotny w powietrzu
rozkoszy już po mnie
I w straż już Nie stanę
swej duszy i sercu
bo blasku gromu i sił
tak brak mi i celu
a także natchnienia
pięknego,klarownego
I gdzie jest ta siła
co w ogień pcha mnie?
I gdzie jest ta droga
tak prosta i pewna?
Na tęcze blasków
ah pragnę spokoju
dam wszystko za chwilę
z tym czuciem popychu
by nie strach mi był dziś
smak zaklętej trucizny
ten dla mnie nieistny
dosytu dziś czuję
tych twarzy szlachetnych
i dość mam płaczu
i dość goryczy
w ten dzień promienisty
w cień idę
rzucam wszystko tak smętne i obojętne
nie zostanę tu
nie zostawię
mej lutni i mego imienia
bo dla tych ludzi i świata
straciłam dźwięk serca
Kiedy walczyłam na szycie świata
o tak...tam byłam
teraz tonę i spadam
pod wodę,na ziemię
na stosy płonące
coście mnie znali-zamilczcie!
dla was me serce młode sterałam
i nic...
tak ładnie wypłaca mi
ten chłam niewdzięczny
zaklinam nadzieję i myśli na szaniec rzucane
co do was:
Kto taki co barw nie oszczędzi
to koniec mej nostalgicznej nadzieii
ta siła Fatalna co mi na nic
gniecie niewidzialna
Ja tkwię...
A więc Jestem!
Lecz po co? Dlaczego?
Iskry w mych szklanych źrenicach nie widać
a szczęściem i smutkiem
ja gardzę
ah ja niemiła
i czego się pytam
i czego mi trzeba
tej dłoni ciepłej?
głosu wprost z nieba?
małego bycia
w twym sercu strudzonym?
nie słowa,nie dźwięku ja pragnę
pożądam bliskości tych wspólnych oddechów
tej ciszy wraz z Tobą
Ja nie uciekam
bo dokąd wrócić nie mam
charakter-upadł
a zapał-wypalił
oto kim jestem
w mej myśli i tchnieniu
-nicością więc brakiem
w krwawym przeznaczeniu
ah jej już nie ma....
w mej głowie zachód
Co blaski rozlewa
ognista czerwień co niszczy spokój
Rozmywa błękit
Od gam kolorów popadam w skrajności
podniesiona ma głowa
i maska na twarzy
ja Kłamie i gram
tam głaz co odbija promienie
tam popiół
tak lotny w powietrzu
rozkoszy już po mnie
I w straż już Nie stanę
swej duszy i sercu
bo blasku gromu i sił
tak brak mi i celu
a także natchnienia
pięknego,klarownego
I gdzie jest ta siła
co w ogień pcha mnie?
I gdzie jest ta droga
tak prosta i pewna?
Na tęcze blasków
ah pragnę spokoju
dam wszystko za chwilę
z tym czuciem popychu
by nie strach mi był dziś
smak zaklętej trucizny
ten dla mnie nieistny
dosytu dziś czuję
tych twarzy szlachetnych
i dość mam płaczu
i dość goryczy
w ten dzień promienisty
w cień idę
rzucam wszystko tak smętne i obojętne
nie zostanę tu
nie zostawię
mej lutni i mego imienia
bo dla tych ludzi i świata
straciłam dźwięk serca
Kiedy walczyłam na szycie świata
o tak...tam byłam
teraz tonę i spadam
pod wodę,na ziemię
na stosy płonące
coście mnie znali-zamilczcie!
dla was me serce młode sterałam
i nic...
tak ładnie wypłaca mi
ten chłam niewdzięczny
zaklinam nadzieję i myśli na szaniec rzucane
co do was:
Kto taki co barw nie oszczędzi
to koniec mej nostalgicznej nadzieii
ta siła Fatalna co mi na nic
gniecie niewidzialna
Ja tkwię...
A więc Jestem!
Lecz po co? Dlaczego?
Iskry w mych szklanych źrenicach nie widać
a szczęściem i smutkiem
ja gardzę
ah ja niemiła
i czego się pytam
i czego mi trzeba
tej dłoni ciepłej?
głosu wprost z nieba?
małego bycia
w twym sercu strudzonym?
nie słowa,nie dźwięku ja pragnę
pożądam bliskości tych wspólnych oddechów
tej ciszy wraz z Tobą
Ja nie uciekam
bo dokąd wrócić nie mam
charakter-upadł
a zapał-wypalił
oto kim jestem
w mej myśli i tchnieniu
-nicością więc brakiem
w krwawym przeznaczeniu
12/20/2009
12/08/2009
Happy End
Warto czasami wyjść z własnej osobowości by ujrzeć alter ego.I stojąc z boku popatrzeć na to z innej perspektywy.Życie przekształcić w film.To istna wartość.Nieopisana,nienazwana.Bo sztuką jest spojrzeć na swoje życie nie jak na dramat lecz jak na komedie.I pośmiać się ze swoich porażek i błędów,a później mimo wszystko wyciągnąć jakieś wnioski.Wnioski które nie koniecznie muszą byc złe.A dlaczego?ponieważ to one we wcześniejszym filmie naszego życia pozwoliły na nowo zatracić się w przemyśleniach.Głowa do góry na końcu każdej historii jest happy end :)
white line
Pomiędzy ludźmi zawsze istniała pewna bariera.Przez wszystkie upadki,pomyłki i błędy uświadomiłam sobie, że jest ona bardzo wysoka i kiedy robimy wszystko co w naszej mocy by być szczęśliwi,to nie jesteśmy w stanie żadnym dobrym uczynkiem jej podbudować.Staje się ona zbyt odległa.Nasze dłonie zbyt krótkie i nieporadne by dosięgnąć jej końca.Lecz gdy tylko się potkniemy,pęka jak bańka mydlana.Każde maleńkie niepowodzenie,niszczy ją bezpowrotnie.Teraz wiem że jest to cienka biała linia pełnego niespodzianek życia.Bo życie to nie bajka.Żeby żyć trzeba dać cząstkę siebie.I bez znaczenia jest to czy budujemy tą "nieosiągalną" barierę.Ważne jest to,że staramy się.Robimy wszystko co w naszej mocy by ludzie z którymi przebywamy,poczuli jacy są wspaniali,a każdy ich uśmiech sprawił,że wierzymy we własne siły,myśli,plany i marzenia.Żyjmy tak jak serce prowadzi,a nigdy nie będziemy się bać,że kiedyś tę linię przerwiemy.
brylant
Czym jest me życie wśród pędu świata?-ułamkiem sekundy?wieczną myślą więc utrapieniem?Patrząc w jeden punkt sama nie wiem o czym myślę.O wszystkim i o niczym.Więc czy jest sens?Żeby żyć pełnią chwil muszę oddychać tym co jest.Porównać to można do powietrza zatrutego milionem substancji.Więc jaka musi być wewnętrzna siła osobnej jednostki,skoro potrafi wśród tylu nieczystości wydobyć ten jeden,najcenniejszy składnik jakim jest tlen.Czy ten fakt nie powinien nas motywować?Otacza mnie ukryte piękno.Być może warto wysilić się by powiedzieć sobie proste słowa.Słowa w których tkwi sens.Bo właśnie tego potrzebuje-płynnego styku poszczególnych liter.Rozmyślając,wspomniałam o punkcie.To taka maleńka odchłań w mych oczach i wyobraźni,która sprawia że ciałem żyje,a duszą obcuje w nieznanym.I kocham to robić.Kocham delektować się osobnością.I to wcale nie jest samotność.to cenna refleksja.Niczym lekcja życia.Tyle że to ja w całości jestem reżyserem swego życia.To czyni mnie innym człowiekiem.Rozglądając się dookoła dostrzegam niesamowitą przepaść.Tyle że to ja stoję na dachu świata,a inni na jego krawędziach.Szczerze mówiąc to nie jest egoizm i hipokryzja.To również nie jest duma.Wydaje mi się że jest to mój świat,idylla uczuć,pragnień.Nie każdego tam wpuszczam.A dlaczego?Bo nie widzę w ich oczach płomienia szczerości i dobrych chęci.A jeśli otwieram me drzwi to tylko dla tych,którzy stali się nieodpartą cząstką mnie,klarowną całością.Zlali sie w kryształ który razem jesteśmy w stanie oszlifować w brylant jakim jest przyjaźń.
P.S.
A dlaczego brylant?Bo jest najtrwalszym z kamieni,tkwi w nim naturalności i piękno.Żadna siła mechanizmu ludzkich rąk i jej zazdrości nie jest w stanie go zniszczyć
P.S.
A dlaczego brylant?Bo jest najtrwalszym z kamieni,tkwi w nim naturalności i piękno.Żadna siła mechanizmu ludzkich rąk i jej zazdrości nie jest w stanie go zniszczyć
Subskrybuj:
Posty (Atom)